Wpisy archiwalne w kategorii

XC

Dystans całkowity:4104.54 km (w terenie 2136.90 km; 52.06%)
Czas w ruchu:229:13
Średnia prędkość:17.91 km/h
Liczba aktywności:93
Średnio na aktywność:44.13 km i 2h 27m
Więcej statystyk

Dziś był dość intesywny

Niedziela, 13 maja 2007 · Komentarze(6)
Kategoria XC
Dziś był dość intesywny dzień. Najpierw pobudka o 6:45 i 15 minut póżniej już jechaliśmy z Witkiem po rower do Głogowa. Trzy godzinki później byliśmy na miejscu. Tam oględziny, małe targowanko i rower zakupiony. Za kolejne trzy godziny byliśmy spowrotem w domu w sam raz na obiad. Dopiero po jedzonku wyszedłem na rower. Najpierw z Agatką i z Witkiem pojechaliśmy na sieradzką eSkę w okolicy Dąbrówki przeprowadzić ankiety do pracy. Ruch tam dzisiaj niesamowity, co parę minut przejeżdzał ktoś na rowerze, jednak nie wszystkim chciało się odpowiadać na jakieś pytania. Np. Pan pomykający na szosówce zapytany czy może odpowiedzeć na kilka pytań popatrzył na nas jęknął coś w stylu "eeeee" machnął ręką i pojechał dalej.



Potem z Witkiem pojechaliśmy dalej eSką nad Próbę żeby trochę przetestować jego nowy nabytek:




Pożniej wróciliśmy do Sieradza gdzie umówiłem się z Tomaszem który wracał ze swojej wycieczki. Miałem jeszcze ochotę trochę pokręcić i pogadać więc odprowadziłem go trochę w stronę domu. pojechaliśmy w dół rzeki w kierunku Biskupic. Droga była bardzo rózna ale napewno nie łatwo przejezdna. Do tego zapadjący już zmrok utrudniał jazdę.



W końcu jakoś dotarliśmy do Biskupic, gdzie przekroczyliśmy rzekę i dojechaliśmy do Kamionaczyka. Tam Tomasz pojechał w swoją stronę a ja w swoją. Dalej do domu przez Rudę już zupełnie po ciemku oczywiście z "syndromem powracjącej łydy" Dawno nie wróciłem z roweru przed 23:00 :)

Dziś wyruszyliśmy na rower

Piątek, 4 maja 2007 · Komentarze(2)
Kategoria XC
Dziś wyruszyliśmy na rower stosunkowo wcześnie bo o 10:00 :) Odydwaj czuliśmy już pierwsze oznaki przeziębienia, lekka gorączka, ból gardła więc pierwsze kilometry szły trochę opornie. Podejchaliśmy do Szczyrbskiego Plesa i dalej niestety asfaltem pojechaliśmy do Tatrzańskiej Polianki.



Stamtąd zaczął się podjazd nad Velckie Pleso (1670 m n. p. m.). Po pierwszych kiluset metrach Witek zaczął mi uciekać do przodu. Ja chcąc skróć sobie drogę zjechałem na chwile na szlak pieszy któy biegł prostopadle do stoku przecinając co kilkaset metrów trawersujący szlak rowerowy którym zaczęlismy podjeżdzać. Gdy wyjechałem z pieszego z powrotem na rowerowy poczekałem na Witka. Nie widząc go jednak przez kilka minut pomyslałem, że musiał juz przejechać i ruszyłem dalej do przodu myśląc, że spotkamy się po drodze lub na górze. Tak podjeżdzałem sobie zatrzymując się co chwile robiąc zdjęcia.






W końcu okazało się, że Witek zaraz na początku jak tylko zniknąłem mu z oczu cofnął się i czekał tam na mnie. Nie mógł się do mnie dodzwonić bo miałem wyłączony telefon więc pomyślał, że napewno go zgubiłem i wróciłem się go szukać. Wtedy on zaczał się wracać w stronę domu :) W końcu gdy ja zajechałem na górę włączyłem telefon i dopiero się zdzwoniliśmy. Zdecydowałem, że poczekam na niego na górze i tak przesiedziałem sobie z 1,5 h w hotelu - schronisku nad Velickim Plesem.



W końcu zaczeliśmy zjeżdzać. Najpierw próbowaliśmy zielonym szklakiem jednak dojechaliśmy tylko do Velickiej Polany. Śnieg i kamienie nie dały jechać. Wróciliśmy się i zjechaliśmy szlakiem rowerowych tak jak wjechaliśmy.





Na ostatnim zjeździe (superowa leśna droga z kamieniami i korzeniami) pusciłem trochę wodze fantazji i wyszło tak jak wyszło :) Obie na tym samym kamieniu:

Dziś mieliśmy plan wyjechać

Czwartek, 3 maja 2007 · Komentarze(0)
Kategoria XC
Dziś mieliśmy plan wyjechać wcześnie z Budapesztu tak żeby zakwaterować się w słowackich Tatrach i zrobić jakąś wycieczkę. Jednak nie wyszystko poszło zgodnie z planem. Najpierw przesuneliśmy o godzinę do przodu naszą pobudkę, potem przytrzymały nas poranne korki aż w końcu jakaś chyba lekko zaspana Pani wjechała nam w tył samochodu. Cała sytuacja była nieco komiczna ponieważ Pani nie rozumiała nic po angielsku ani niemiecku a dla nas język węgierski to już wogóle dziwne zjawisko :) Naszczęście straty materialne w naszym aucie nie były poważne i rozgrzeszyliśmy się bez obecności Polcji. W końcu wyruszliśmy z Budapeszu i popędzilśmy przez Słowację w stronę Tatr.





Po przyjeździe i poszukiwaniach w miare taniego noclegu poszliśmy na obiad. Po jedzonku, piwku i chwili odpoczynku wskoczyliśmy na rowery. Było już sporo po 15:00 więc nie było szans na dłuższą wycieczke. Udało nam sie podjechać z Tatrzańskiej Szczyrby nad Szczyrbskie Pleso:





Stamtąd ruszyliśmy szlakiem rowerowym nad Popradzkie Pleso (1497 m n. p. m.) Podjazd całkiem przyjemny minął bardzo szybko. Na miejscu widać było zdecydowanie więcej śniegu niż 200 m niżej, samo jezioro jeszcze w znaczej częsci było pokryte lodem.






Powrót do domu w Tatrzańskiej Szczrbie to już czysta przyjemność ok. 10 km zjazdu i prawie 600 m wysokości względnej.

Drugi dzień w Budapeszcie.

Środa, 2 maja 2007 · Komentarze(0)
Kategoria XC
Drugi dzień w Budapeszcie. Rano pojechaliśmy na miasto samochodem i na rower wyskoczyliśmy dopiero po południu. Pojechaliśmy najpierw na cytadele na Wzgórzu Gellerta skąd jest świetny widok na centrum Budapesztu. Po drodze i na miejscu spotkaliśmy mnóstwo polskich turystów, chyba jako jedyni w Europie mieliśmy tak długi weekend w tym roku.




Potem pokręcilićmy się po centrum i skończylismy wypad na piwku na wyspie Margit.



W tym roku na majówke

Wtorek, 1 maja 2007 · Komentarze(0)
Kategoria XC
W tym roku na majówke wykoczyłem z Witkiem. Zaczeliśmy od wyjazdu do Budapesztu trochę w celach "służbowych" ale przede wszystkim krajoznawczych. Wyjechaliśmy z Sieradza w nocy także przed południem byliśmy na miejscu. Najpierw zmarudziliśmy trochę czasu na szukanie noclegu bo jak to przeważnie bywa nic nie rezerwowaliśmy wcześniej. Gdy już znalieżliśmy kemping (chyba najwyżej położone miejsca noclegowe w Budapeszcie) skoczyliśmy objechać miasto. Po zawalowonej nocy nie bardzo chciało nam się łykać kilometry ale do centrum mieliśy ok. 8 km w dół więc po chwili byliśmy już na dole. Tam posidzieliśmy przy deptaku, podjechaliśmy zobaczyć węgierski parlament i wyspę Margit. Potem powrót do miejsca noclegu nie był już tak przyjemny. Chyba z godzinę zajęło nam wdrapywanie się na górę.




Lasy czartkowe z Witkiem

Niedziela, 29 kwietnia 2007 · Komentarze(1)
Kategoria XC
Lasy czartkowe z Witkiem i ze Spawuchem. Z dnia na dzień zrobiło sie chłodno i wietrznie, dobrze że chociaż słońce nie zawodzi.




Po powrocie do Sieradza skoczyłem jeszcze do Kłodzka przez górkę wodociągową:

Małe sobotnie ATB. Dziś

Sobota, 28 kwietnia 2007 · Komentarze(1)
Kategoria XC
Małe sobotnie ATB. Dziś z Pilarem i Wozem. Miałem ochotę zrobić dziś około 80 km ale jakoś tak krócej wyszło. W końcu jutro też jest dzień. Pojechaliśmy przez Dąbrowę Wlk, Budziczną w las zaliczyć "Drogę pod Reglami". Dalej na Próbę przez Ruszków i częściowo piaszczytym odcinkiem eSki.



Z Próby ruszyliśmy na zachód w kierunku Kliczkowa, a w zasadzie dwóch Kliczkowów. W okolicy zaliczyliśmy bardzo fajne pagórki.



Potem przez całkiem nieuporządkowany las w kierunku Jasionnej, las w którym któregoś styczniowego dnia szukaliśmy z tomalosem Pokrzywniaków :) W końcu wyjechaliśmy w Oraczewie a stamtąd przez Kłocko do domu.

Poranna wycieczka przed pracą

Piątek, 27 kwietnia 2007 · Komentarze(2)
Kategoria XC
Poranna wycieczka przed pracą czyli ta z serii krótkich i intensywnych: dom-Kłocko-Charłupia Wielka-Kościerzyn-Charłupia Mała-dom. W zasadzie to pierwsze testy nowego widelca.

Przejechałem się na maraton Mazowia

Niedziela, 22 kwietnia 2007 · Komentarze(6)
Kategoria XC
Przejechałem się na maraton Mazowia MTB do Łodzi. Wyjechałem po 9:00 żeby nie zmarznąć bo w nocy było poniżej zera a ja nie miałem ochoty męczyć się w długich spodniach. Niestety nie miałem ze sobą mapy jechałem głównie asfaltem :/ Do Szadku udało się dojechać mniej więcej znaną drogą i trochę na azymut więc było trochę lasu i dróg gruntowych.




Od Szadku zaczął się koszmar. Szosa, szosa, szosa, nudo i do tego samochody "smyrające" mój bok swoim lusterkiem. Na miejscu maratonu byłem po nieco ponad 3 godzinach jazdy, akurat parę minut po tym jak na metę wjechali pierwsi zawdonicy z Sieradza :) Trasa maratonu prowadząca po wzniesieniach łodzkich spodobała się startującym. Na miejscu porobiłem jeszcze parę fotek, poleżeliśmy trochę w słońcu na trawce i ruszyłem w stronę domu.



Wracało się nie najlepiej, wiatr wiał w twarz (wg. ICM-u miało być odwrotnie) i wzmożył się popołudniowo-wieczorny ruch samochodów. Do tego zmęczenie trochę dawało się we znaki.



Jakieś 20 km od domu przyszedł kryzys. Byłem tak zmęczony fizycznie i psychicznie, że pomyliłem drogę którą znałem od dawna na pamięć. W końcu doczłapałem się do rodzinnego miasta, zaczęła się robić szarówka i czuć było wilgoć w powietrzu.



W Sieradzu wdepnałęm jeszcze do sklepu po wiśniową colę żeby przyjemniej pokonało mi się ostatnie 3 km :)

Poranna wycieczka przed pracą

Wtorek, 17 kwietnia 2007 · Komentarze(1)
Kategoria XC
Poranna wycieczka przed pracą czyli krótko i intensywnie. Najpierw jak ruszyłem z pod domu strasznie nie chciało mi się pedałować. Pojechałem w stronę Dąbrowy Wlk i dalej przez Budziczną w las. W lesie dojechałem do polany, rozłożyłem się na ziemi i nie chciało mi się jechac dalej. Poleżałem słuchając muzyki aż w końcu wsiadłem i ruszyłem w stronę Sokołowa. Wyjeżdzając z lasu natknąłem się na żołnierzyków i zorientowałem się, że jestem na poligonie wojskowym. Dalej do domu odzyskałem trochę sił i udało się podnieść średnią :)