Rowerowanie zaczęło się od samochodowania.
Czwartek, 28 czerwca 2007
· Komentarze(11)
Kategoria XC
Rowerowanie zaczęło się od samochodowania. Trochę z braku czasu a trochę z niechęci do jazdy na rowerze po raz milionowy po tych samych ścieżkach podjechałem rano do Rossoszycy autem gdzie spotkałem się z mgr Maurycym przybyłym tam na rowerze z Łodzi (sic). Stamtąd pojechaliśmy ramie w ramie jak licencjat z magistrem przez Raszelki i Lubolę do Pęczniewa. Po drodze przecinaliśmy min. taki sobie kanał Pichny:
W Pęczniewie zrobliśmy niezbędne zakupy i ruszyliśmy na plażę...
...posiedzieć przy:
Później podjechaliśmy jeszcze na zaporę gdzie strasznie wiało. Tam Jeziorsko wygląda prawie jak morze:
Później odstawiłem magistra do Niemysłowa gdzie się rozstaliśmy. Stąd chciałem pojechać jakoś przez Drużbin, Rudniki i Grabinę do Rossoszycy. Jednak stało się tak wyjechałem z mapy a mieliśmy tylko samochodową 1:500000 która na dodatek była "Pana magistra" tak więc dalej jechałem kierując się zdjęciem (bynajmniej nie lotniczym):
Do Rudnik udało się dojechać jakoś "na czuja" ale dalej było już gorzej. Najpierw droga była bardzo zachęcająca, leśna szutrówka w żółtym kolorze działa bardzo pozytywanie na moje zmysły...
...jednak po kilku km zrobiło się z niej coś takiego:
Musiałem więc wracać asfaltem do Pęczniewa i dalej tak jak w pierwszą stronę czego bardzo nie lubię, ale za to wypatrzyłem fajny domek którego nie widziałem w pierwszą stronę:
W Pęczniewie zrobliśmy niezbędne zakupy i ruszyliśmy na plażę...
...posiedzieć przy:
Później podjechaliśmy jeszcze na zaporę gdzie strasznie wiało. Tam Jeziorsko wygląda prawie jak morze:
Później odstawiłem magistra do Niemysłowa gdzie się rozstaliśmy. Stąd chciałem pojechać jakoś przez Drużbin, Rudniki i Grabinę do Rossoszycy. Jednak stało się tak wyjechałem z mapy a mieliśmy tylko samochodową 1:500000 która na dodatek była "Pana magistra" tak więc dalej jechałem kierując się zdjęciem (bynajmniej nie lotniczym):
Do Rudnik udało się dojechać jakoś "na czuja" ale dalej było już gorzej. Najpierw droga była bardzo zachęcająca, leśna szutrówka w żółtym kolorze działa bardzo pozytywanie na moje zmysły...
...jednak po kilku km zrobiło się z niej coś takiego:
Musiałem więc wracać asfaltem do Pęczniewa i dalej tak jak w pierwszą stronę czego bardzo nie lubię, ale za to wypatrzyłem fajny domek którego nie widziałem w pierwszą stronę: