Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2007

Dystans całkowity:460.17 km (w terenie 240.00 km; 52.15%)
Czas w ruchu:26:31
Średnia prędkość:16.79 km/h
Liczba aktywności:8
Średnio na aktywność:57.52 km i 3h 47m
Więcej statystyk

Drugi z rzędu dość intesywny

Niedziela, 20 maja 2007 · Komentarze(2)
Kategoria XC
Drugi z rzędu dość intesywny dzień rowerowy. Po obiedzie pojechaliśmy z Agatką na Próbę pod pretekstem robienia ankiet do pracy. Ludzi na szlaku jak zwykle w taką pogodę sporo ale my popędziliśmy prosto nad wodę.



Nad Próbą zrobliśmy ponad godzinny opierdalaning, chociaż niektórzy próbowali stworzyć dyskobola:



Potem przyjechał Tomasz i zdecydowaliśmy, że przejedziemy się do Klonowej. Ruszyliśmy przez Brzeźnio w kierunku Grójca Wlk do eSki. W Grójcu przytrafił mi się chyba najciekawszy kapeć w życiu. Nieźle się śmialśmy z tego gwoździa ale nasze zdziwienie i śmiech był jeszcze większy gdy zajrzeliśmy do środka opony:




Z Grójca pojechaliśmy już eSką do Klonowej. Odcinek z Sowizdrzał do czarnego łącznika przez las to jak dla mnie jeden z fajniejszych fragmentów szlaku. Jednak ubolewam nad jedną rzeczą. Z roku na rok oznaczenie szlaku jest intesywnie niszczone. Słupki z oznaczeniami zaczęły ginąć zanim jeszcze skończono znakowanie szlaku. Teraz giną tablice, odkręcane są od nich śrubki i to te stojące w środku lasu. Świadomość niektórych ludzi w tym kraju jest na tragicznym poziomie i czasem czuję się tu tylko gościem.
W Klonowej napotkaliśmy coś co nazywało się "Skansen Zagroda Klonowska":



Dalej w mieście przytrafił się drugi kapeć, tym razem Tomasza. Od tej chwili nie mieliśmy już żadnego zapasu a każdy z nas miał ponad 40 km do domu.



Z Klonowej pojechliśmy na północ czarnym, łącznikiem eSki. Też bardzo fajny szlak, prawie cały czas szybki szuterek w lesie. Dojechaliśmy tak razem do połowy lasu między Brąszewicami a Wojkowem skąd każdy pojechał w swoją stronę.



Ja puściłem się na wschód szutrem który oczywiście po kilku km zmienił się w leśny zarośnięty dukt aż w końcu skończył się na jakiejś mini polance w środku lasu. Kawałek musiałem się wrócić, pokręciłem się po innych leśnych drogach, dróżkach aż w końcu wjechałem spowrotem na eSkę i pocisnąłem do domu. W lesie między Kliczkowem a Oraczewem wykręciłem maksymalną prądkość wycieczki, ale to tylko dlatego, że było ciemno :)

Rowerowanie zaczęło się dośc

Sobota, 19 maja 2007 · Komentarze(3)
Kategoria XC
Rowerowanie zaczęło się dośc wcześnie, rzekł bym nawet za wcześnie. O 10:00 mieliśmy być w Brąszewicach na starcie eSkapady, rajdu rowerowego organizowanego przez PTTK. Z Sieradza do Brąszewic jest jakieś 30 km więc wyjechaliśmy z Witkiem i Wozem około 8:30. Pierwsze kilometry dla mnie i dla Woza były strasznym dramatem. Walczyliśmy ze swoimi słabościami aż do samej Próby. Tam wjechalismy po Dziada który jak widać ucieszył się na nasz przyjazd:



Dalej do Brąszewic było już dużo lepiej. Przez kilkanaście km ciągnęlismy non stop w okolicach 30 km/h. W końcu dojechalismy na miejsce startu ok. 10:15. Okazało się że grupa docelowa na rajdzie miała sporo większą średnią wieku niż liczyliśmy :)




Trasa rajdu prowadziła najpierw czarnym łącznikiem eSki a potem samą eSką w kierunku Sieradza. Sam rajd toczył się baaardzo powoli. Dobrze, że z Dziadem i Wozem zgubiliśmy grupę to mogliśmy trochę pojechać normalnym tempem. Aha, po drodze byliśmy świadkami narodzin "czegoś" ale więcej nie mogę tu napisać. Wszystko jest na filmie u Gustawa. Jedna z naszych lepszych produkcji. W końcu parę minut po 13 dotaliśmy do Oraczewa gdzie było ognisko, kiełbachy i czekała druga grupa jadąca z Sieradza do Sieradza min. przez Tubądzin.



Zjedliśmy i pojechaliśmy już sami do Sieradza. W domu zjadłem jeszcze obiadek i znów zachciało mi się wyjść na rower. Pojechałem więc sam przez żwirownie i las do Miedzna, stamtąd szutrami do Kamionacza i dalej do Biskupic przez stosunkowo nowy most na Warcie.




Na ok. 115 km przyszedł w końcu kryzys i już odechciało mi się jechać. Do tego siła też mocno spadła i dalej toczyłem się byle do przodu. Pojechałem przez Kościerzyn, Charłupię Małą do Sieradza.



Dziś był dość intesywny

Niedziela, 13 maja 2007 · Komentarze(6)
Kategoria XC
Dziś był dość intesywny dzień. Najpierw pobudka o 6:45 i 15 minut póżniej już jechaliśmy z Witkiem po rower do Głogowa. Trzy godzinki później byliśmy na miejscu. Tam oględziny, małe targowanko i rower zakupiony. Za kolejne trzy godziny byliśmy spowrotem w domu w sam raz na obiad. Dopiero po jedzonku wyszedłem na rower. Najpierw z Agatką i z Witkiem pojechaliśmy na sieradzką eSkę w okolicy Dąbrówki przeprowadzić ankiety do pracy. Ruch tam dzisiaj niesamowity, co parę minut przejeżdzał ktoś na rowerze, jednak nie wszystkim chciało się odpowiadać na jakieś pytania. Np. Pan pomykający na szosówce zapytany czy może odpowiedzeć na kilka pytań popatrzył na nas jęknął coś w stylu "eeeee" machnął ręką i pojechał dalej.



Potem z Witkiem pojechaliśmy dalej eSką nad Próbę żeby trochę przetestować jego nowy nabytek:




Pożniej wróciliśmy do Sieradza gdzie umówiłem się z Tomaszem który wracał ze swojej wycieczki. Miałem jeszcze ochotę trochę pokręcić i pogadać więc odprowadziłem go trochę w stronę domu. pojechaliśmy w dół rzeki w kierunku Biskupic. Droga była bardzo rózna ale napewno nie łatwo przejezdna. Do tego zapadjący już zmrok utrudniał jazdę.



W końcu jakoś dotarliśmy do Biskupic, gdzie przekroczyliśmy rzekę i dojechaliśmy do Kamionaczyka. Tam Tomasz pojechał w swoją stronę a ja w swoją. Dalej do domu przez Rudę już zupełnie po ciemku oczywiście z "syndromem powracjącej łydy" Dawno nie wróciłem z roweru przed 23:00 :)

Dziś wyruszyliśmy na rower

Piątek, 4 maja 2007 · Komentarze(2)
Kategoria XC
Dziś wyruszyliśmy na rower stosunkowo wcześnie bo o 10:00 :) Odydwaj czuliśmy już pierwsze oznaki przeziębienia, lekka gorączka, ból gardła więc pierwsze kilometry szły trochę opornie. Podejchaliśmy do Szczyrbskiego Plesa i dalej niestety asfaltem pojechaliśmy do Tatrzańskiej Polianki.



Stamtąd zaczął się podjazd nad Velckie Pleso (1670 m n. p. m.). Po pierwszych kiluset metrach Witek zaczął mi uciekać do przodu. Ja chcąc skróć sobie drogę zjechałem na chwile na szlak pieszy któy biegł prostopadle do stoku przecinając co kilkaset metrów trawersujący szlak rowerowy którym zaczęlismy podjeżdzać. Gdy wyjechałem z pieszego z powrotem na rowerowy poczekałem na Witka. Nie widząc go jednak przez kilka minut pomyslałem, że musiał juz przejechać i ruszyłem dalej do przodu myśląc, że spotkamy się po drodze lub na górze. Tak podjeżdzałem sobie zatrzymując się co chwile robiąc zdjęcia.






W końcu okazało się, że Witek zaraz na początku jak tylko zniknąłem mu z oczu cofnął się i czekał tam na mnie. Nie mógł się do mnie dodzwonić bo miałem wyłączony telefon więc pomyślał, że napewno go zgubiłem i wróciłem się go szukać. Wtedy on zaczał się wracać w stronę domu :) W końcu gdy ja zajechałem na górę włączyłem telefon i dopiero się zdzwoniliśmy. Zdecydowałem, że poczekam na niego na górze i tak przesiedziałem sobie z 1,5 h w hotelu - schronisku nad Velickim Plesem.



W końcu zaczeliśmy zjeżdzać. Najpierw próbowaliśmy zielonym szklakiem jednak dojechaliśmy tylko do Velickiej Polany. Śnieg i kamienie nie dały jechać. Wróciliśmy się i zjechaliśmy szlakiem rowerowych tak jak wjechaliśmy.





Na ostatnim zjeździe (superowa leśna droga z kamieniami i korzeniami) pusciłem trochę wodze fantazji i wyszło tak jak wyszło :) Obie na tym samym kamieniu:

Dziś mieliśmy plan wyjechać

Czwartek, 3 maja 2007 · Komentarze(0)
Kategoria XC
Dziś mieliśmy plan wyjechać wcześnie z Budapesztu tak żeby zakwaterować się w słowackich Tatrach i zrobić jakąś wycieczkę. Jednak nie wyszystko poszło zgodnie z planem. Najpierw przesuneliśmy o godzinę do przodu naszą pobudkę, potem przytrzymały nas poranne korki aż w końcu jakaś chyba lekko zaspana Pani wjechała nam w tył samochodu. Cała sytuacja była nieco komiczna ponieważ Pani nie rozumiała nic po angielsku ani niemiecku a dla nas język węgierski to już wogóle dziwne zjawisko :) Naszczęście straty materialne w naszym aucie nie były poważne i rozgrzeszyliśmy się bez obecności Polcji. W końcu wyruszliśmy z Budapeszu i popędzilśmy przez Słowację w stronę Tatr.





Po przyjeździe i poszukiwaniach w miare taniego noclegu poszliśmy na obiad. Po jedzonku, piwku i chwili odpoczynku wskoczyliśmy na rowery. Było już sporo po 15:00 więc nie było szans na dłuższą wycieczke. Udało nam sie podjechać z Tatrzańskiej Szczyrby nad Szczyrbskie Pleso:





Stamtąd ruszyliśmy szlakiem rowerowym nad Popradzkie Pleso (1497 m n. p. m.) Podjazd całkiem przyjemny minął bardzo szybko. Na miejscu widać było zdecydowanie więcej śniegu niż 200 m niżej, samo jezioro jeszcze w znaczej częsci było pokryte lodem.






Powrót do domu w Tatrzańskiej Szczrbie to już czysta przyjemność ok. 10 km zjazdu i prawie 600 m wysokości względnej.

Drugi dzień w Budapeszcie.

Środa, 2 maja 2007 · Komentarze(0)
Kategoria XC
Drugi dzień w Budapeszcie. Rano pojechaliśmy na miasto samochodem i na rower wyskoczyliśmy dopiero po południu. Pojechaliśmy najpierw na cytadele na Wzgórzu Gellerta skąd jest świetny widok na centrum Budapesztu. Po drodze i na miejscu spotkaliśmy mnóstwo polskich turystów, chyba jako jedyni w Europie mieliśmy tak długi weekend w tym roku.




Potem pokręcilićmy się po centrum i skończylismy wypad na piwku na wyspie Margit.



W tym roku na majówke

Wtorek, 1 maja 2007 · Komentarze(0)
Kategoria XC
W tym roku na majówke wykoczyłem z Witkiem. Zaczeliśmy od wyjazdu do Budapesztu trochę w celach "służbowych" ale przede wszystkim krajoznawczych. Wyjechaliśmy z Sieradza w nocy także przed południem byliśmy na miejscu. Najpierw zmarudziliśmy trochę czasu na szukanie noclegu bo jak to przeważnie bywa nic nie rezerwowaliśmy wcześniej. Gdy już znalieżliśmy kemping (chyba najwyżej położone miejsca noclegowe w Budapeszcie) skoczyliśmy objechać miasto. Po zawalowonej nocy nie bardzo chciało nam się łykać kilometry ale do centrum mieliśy ok. 8 km w dół więc po chwili byliśmy już na dole. Tam posidzieliśmy przy deptaku, podjechaliśmy zobaczyć węgierski parlament i wyspę Margit. Potem powrót do miejsca noclegu nie był już tak przyjemny. Chyba z godzinę zajęło nam wdrapywanie się na górę.