Troszkę po błotku ze Springim
Niedziela, 29 lipca 2007
· Komentarze(5)
Kategoria XC
Troszkę po błotku ze Springim i Witkiem na Próbę tą samą trasą co ostatnio w nocy, zastanawiając się nad nowym autem dla Springiego. Na Próbie mało ludzi za to sporo dużych ptaków.
No i po obiadku poszedłem dalej pokręcić. Przypomniał mi się pewien mostek na Widawce o którym kiedyś rozmiawiałem z Tomaszem. Do tej pory widziałem go na zdjęciu satelitarnym i u Tomasza więc dziś postanowiłem zobaczyć go live. Do Woźnik jechał ze mną Woz a dalej już sam pojechałem w strone Strońska:
Ze Strońska do drugich Woźnik i dalej wzdłuż wału Widawki w poszukiwaniu mostka. Jest trochę ukryty w lasku ale nie miałem większych problemów ze znalezieniem jego. Miejsce super, drewniany mostek i zarośnięta, nieregulowana Widawka, poprostu bosko:
Stamtąd pojechałem do rezerwatu Korzeń, po drodze trzeba przejechać przez ażurową stalową kładkę nad rozwidleniem głównego biegu rzeki:
Dotarłem tylko do granicy rezerwatu ponieważ z rowerem ciężko się przedzierało przez chaszcze a pozatym zaczęło straszyć deszczem więc ruszyłem w strone Burzenina. Deszczyk po paru chwilach przestał kropić, jednak z Burzenina pojechałem już w miare najkrótszą drogą do Sieradza.
No i po obiadku poszedłem dalej pokręcić. Przypomniał mi się pewien mostek na Widawce o którym kiedyś rozmiawiałem z Tomaszem. Do tej pory widziałem go na zdjęciu satelitarnym i u Tomasza więc dziś postanowiłem zobaczyć go live. Do Woźnik jechał ze mną Woz a dalej już sam pojechałem w strone Strońska:
Ze Strońska do drugich Woźnik i dalej wzdłuż wału Widawki w poszukiwaniu mostka. Jest trochę ukryty w lasku ale nie miałem większych problemów ze znalezieniem jego. Miejsce super, drewniany mostek i zarośnięta, nieregulowana Widawka, poprostu bosko:
Stamtąd pojechałem do rezerwatu Korzeń, po drodze trzeba przejechać przez ażurową stalową kładkę nad rozwidleniem głównego biegu rzeki:
Dotarłem tylko do granicy rezerwatu ponieważ z rowerem ciężko się przedzierało przez chaszcze a pozatym zaczęło straszyć deszczem więc ruszyłem w strone Burzenina. Deszczyk po paru chwilach przestał kropić, jednak z Burzenina pojechałem już w miare najkrótszą drogą do Sieradza.