A nie myślałeś jak się musiał ten biedny jeż przestraszyć?? ;D
kosma100 13:21 niedziela, 18 lutego 2007
Ja może jestem odważna ale samotne wycieczki w nocy po lesie sobie odpuszczę ;P
Pozdrawiam
Pamiętam jak trzy lata temu w wakcje odprowadziłem z Jasienia do Żar swoją kochaną Asię. Jak wracałem to zapadł zmrok - nie miałem lampek więc wracałem właśnie lasem... Wcześniej, będąc u mnie, oglądaliśmy taki horror... Cover hehe
Mlynarz 11:48 poniedziałek, 5 lutego 2007
Każdy gwizd wiatru między drzewami, czy dźwięk łamiącej się gałęzi...
Ależ się wtedy wystrachałem! :D
pzdr!
no ja w każdej gałezi przy scieżce dopatrywałem się jakiś postaci, ale ciągle tłumaczyłem sobie co ktoś będzie robił w nocy w lesie, no może poza jazdą na rowerze :)
pyszard 09:47 poniedziałek, 5 lutego 2007
hehe, ja juz sie przyzwyczaiłem do nocnej jazdy przez las jak z Sieradza wracam :) ale przyznam ze zawsze jest jakiś dreszczyk :). Przestraszyłem się porządnie jak jechałem pierwszy raz po styczniowej wichurze, kiedy to nad ścieżką zawisła gałąź dębu z suchymi liśćmi... wyglądała zupełnie jak wisielec, struchlałem po prostu :) teraz już się znamy z tym "wisielcem" :)
tomalos 09:24 poniedziałek, 5 lutego 2007